We wtorkowy poranek (19 listopada) rozpoczął się protest Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych. Celem manifestacji ma być przyspieszenie prac nad obywatelskim projektem ustawy o wynagrodzeniach pracowników ochrony zdrowia. ,,Gdzie te zmiany, które obiecywaliście? Politycy jak zwykle nie dotrzymali słowa”. To tylko niektóre z haseł, które znalazły się na banerach i transparentach.
,,Wnioskowałyśmy o możliwość rozmowy z premierem, do tej pory nie otrzymałyśmy odpowiedzi. Liczymy, że jednak będzie na to szansa.” – mówiła przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych, Krystyna Ptok.
Manifestujący na Alejach Ujazdowskich sparaliżowali ruch w tej części miasta. Podczas protestu pielęgniarek i wystąpień na scenie, obok pojawiła się kobieta na wózku, trzymająca laskę. Ten symboliczny gest miał zwrócić uwagę na to, że bez zmian systemowych, za kilkanaście lat sytuacja pielęgniarek może znacznie się pogorszyć.
Według danych OZZPiP w 72% szpitali brakuje dostatecznej ilości pielęgniarek. Dwie na trzy pielęgniarki mają ponad 55 lat, w związku z czym jest to grupa mocno starzejąca się, a nie widać napływu młodej energii.
Pielęgniarki chcą, by ich wynagrodzenie zależało od tego, czego się nauczyły, a nie tylko od tego, czego wymaga się od nich w pracy. Zaproponowały też zmianę sposobu obliczania płac, co dałoby im podwyżki. Według ich projektu, pielęgniarki z większą wiedzą i doświadczeniem zarabiałyby więcej. Konkretnie, pielęgniarki chciałyby podwyżek dla czterech grup pracowników. Jednak rząd twierdzi, że nie ma na to pieniędzy i chce rozłożyć podwyżki na kilka lat, dając je tylko dwóm grupom pielęgniarek.